Zima lubi płatać nam figle i skutecznie unieruchomić nasz samochód. Parkując w zimie nasz samochodów pod „chmurką” powinniśmy pamiętać o jednej rzeczy. Bardzo ważne jest jaki płyn chłodzący mamy w silniku.
Zdarza się jeszcze nieprzezornym kierowcom dziwna jak na porę zimową sytuacja. Wskaźnik temperatury wody idzie nam stale do góry i w końcu kończy się na zagotowanej wodzie w silniku. Często myślimy, że jest to awaria wentylatora na chłodnicy. Tymczasem powód może być banalny. Zbyt mała ilość koncentratu chroniącego wodę przed zamarznięciem czego efektem jest zamarznięta na dole chłodnicy woda. Stan taki powoduje zablokowanie obiegu wody w układzie chłodzenia. Gorąca woda pomimo, że została wypuszczona z silnika przez otworzony termostat nie jest w stanie zostać odpowiednio schłodzona. Co robić ? Niestety lekkomyślność kierowców może doprowadzić do uszkodzenia silnika. Nie zważając na wysoką temperaturę wody kierowcy kontynuują jazdę w nadziei , że pęd powietrza ostudzi wodę. Może się to skończyć tzw. zatarciem silnika (zablokowaniem tłoków w skutek nadmiernego rozgrzania bloku silnika).
Co robić jeśli już się przydarzy?
Jeśli możemy zatrzymać się w miejscu gdzie temperatura jest na poziomie znacznie powyżej 0 stopni to bardzo dobrze. Czasem odczekanie 45 minut pozwoli na rozmarznięcie wody i bezpieczne kontynuowanie jazdy. Jeśli przygoda taka przytrafi się nam na drodze nie pozostaje nic innego jak odholowanie samochodu. Jak jednak sprawdzić czy przyczyną braku chłodzenia jest zamarznięta woda. Otóż bardzo prosto. Do chłodnicy dochodzą dwa przewody doprowadzające wodę. Jeśli oba są ciepłe oznacza to , że przepływ wody przez chłodnicę następuje i wszystko jest w porządku. Jeśli natomiast jedna rura jest gorąca a druga zimna wtedy możemy podejrzewać o brak przepływu wody przez chłodnicę.
Zimą należy zwracać też uwagę na turbosprężarkę. Wysokie obroty zaraz po uruchomieniu silnika nieuchronnie prowadzą do szybkiego ścierania się jej łopatek.
Tutaj więcej o regeneracji turbosprężarek.